wybuchu wojny dostał rozkaz przedarcia się ze swym plutonem pięćdziesięciu podchorążych do Rumunii dla przeszkolenia ich tam na francuskich maszynach. Wraz z plutonem przekroczył granicę 17 września, lecz po ulokowaniu swych żołnierzy w bezpiecznym miejscu sam natychmiast wrócił do Polski, by walczyć. Był to, niestety, już koniec. Dostał się do niewoli, tejże nocy uciekł, przekroczył znów granicę i dogonił po trzydniowej nieobecności swych podchorążych.<br><br>Następne tygodnie to odyseja forteli, kluczeń, aresztowań i ucieczek, bezustannych ucieczek, skomplikowanej strategii, której duszą wciąż był Urbanowicz, aż w końcu udała mu się rzecz niemal cudowna: wszystkich swych żołnierzy załadował szczęśliwie w lukach na statku w