Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Akademia pana Kleksa
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1946
kilka ze zmartwienia wypadło,
i rozmyślał.

Poszukiwania nasze trwały długo, a mimo to nie zdołaliśmy
odnaleźć wykałaczki. Pan Kleks również był
bezsilny, gdyż jego prawe oko nie wróciło jeszcze z księżyca
i wskutek tego nie mogło być wysłane na oględziny.

Nic też dziwnego, że widząc zgryzotę pana Kleksa i naszą
niezaradność, chore sprzęty same zabrały się do
szukania zguby. Kulawe stoliki i stołki kuśtykały po
całej sali, dziurki od klucza rozglądały się uważnie
dookoła, szuflady powysuwały się, pojękując dnami,
lustra usiłowały odbić po kolei wszystko, co tylko mogły
w sobie pomieścić, wreszcie piec, pragnąc także
przyczynić się do znalezienia wykałaczki, powtarzał
kilka ze zmartwienia wypadło, <br>i rozmyślał.<br><br>Poszukiwania nasze trwały długo, a mimo to nie zdołaliśmy <br>odnaleźć wykałaczki. Pan Kleks również był <br>bezsilny, gdyż jego prawe oko nie wróciło jeszcze z księżyca <br>i wskutek tego nie mogło być wysłane na oględziny.<br><br>Nic też dziwnego, że widząc zgryzotę pana Kleksa i naszą <br>niezaradność, chore sprzęty same zabrały się do <br>szukania zguby. Kulawe stoliki i stołki kuśtykały po <br>całej sali, dziurki od klucza rozglądały się uważnie <br>dookoła, szuflady powysuwały się, pojękując dnami, <br>lustra usiłowały odbić po kolei wszystko, co tylko mogły <br>w sobie pomieścić, wreszcie piec, pragnąc także <br>przyczynić się do znalezienia wykałaczki, powtarzał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego