wkrótce przywróciło ich rzeczywistości.<br>- Kogoście mi znowu przywiedli? - spytał wysoki i szczupły rycerz w szmelcowanej, bogato złoconej zbroicy, uderzając rytmicznie buzdyganem o ornamentowaną taszkę. - Nie mówcie mi aby, że to kolejni szpiedzy. <br>- Szpiedzy albo dezerterzy - potwierdził syn Anzelma Aubry'ego. - Pojmaliśmy ich w obozie nad Chotlą, gdyśmy znieśli nilfgaardzki podjazd. To niezawodnie podejrzany element! <br>Rycerz w pozłacanej zbroi parsknął, potem zaś uważnie przyjrzał się Jaskrowi, a młoda, lecz surowa twarz rozjaśniła mu się nagle. <br>- Bzdura. Rozwiązać ich.<br>- Nilfgaardzcy są to szpiegarze! - zaperzył się Słup Czarny z rodu Papebrocków. - Zwłaszcza ten, o, gałgan, wyszczekany jak wiejska sobaka. Poetą się być powiadał, łotrzyk!<br>- Tedy