wytłumaczył mi dyrektor - opowiadał Rubiński. - Przez cały czas operacji, począwszy od tej ósmej minuty nie widziałem pola operacyjnego. Chciałem tam zajrzeć parę razy, ale wciąż albo docent, albo dyrektor, zasłaniali mi plecami wszystko. Teraz przypominam sobie, że Tamten i Fuchs rozmawiali jeszcze o czymś po niemiecku, ale tak szybko i niezrozumiale, że nie mogłem uchwycić, o co szło... W ogóle gdyby nie ten strach i napięcie, byłoby istną przyjemnością patrzeć na nich .<br><page nr=106><br> Palce mieli tak giętkie i posłuszne i tak rytmicznie wykonywali wszystko, że wydawało mi się wciąż, że nie robią operacji, lecz grają na jakimś skrwawionym fortepianie na cztery ręce