się taką bryłą, ciemną i chłodną, jakby zawiesiwszy wzrok na drzewach, zamieniał się w drzewa; pochylał się nieznacznie we wszystkie strony, ociężale, poddawał się niewyczuwalnym dla nas wichrom.<br>To było jego świadectwo buntu przeciwko izolacji, tak nagłej przecież, i niepojętym wyrokom, które przenosiły go w ciągu kilku minut do całkiem niezrozumiałego i obcego świata.<br>Widok kogoś nie do zastąpienia, kto został skazany na ograniczoną przestrzeń, wyłącznie na własną myśl za dźwiękoszczelną materią szkła, powodował w nas najgłębszą rozpacz. Ale nic nie mogliśmy zrobić. Im bardziej próbowaliśmy się wczuć w jego położenie, tym trudniej było nam to znieść. Wciąż jednak mogliśmy zmieniać