poprzez państwowy przymus - określonej, "jedynie słusznej" wizji świata. Przez wiele lat mówiono nam, między innymi za pośrednictwem instytucji z ulicy Mysiej, co jest dla nas dobre, a co złe. Co nam wolno, a czego nie wolno czytać, oglądać, myśleć. Gdy wydawało się, że z tym już skończyliśmy, okazuje się, że niezupełnie. Należę do pokolenia, które wychowało się bez pornografii, w którym pozbawione odzienia kobiety widywało się pierwej w naturze niż na obrazku. I nadal pornografia nie jest mi do niczego potrzebna. Ale w wolnym, pluralistycznym kraju chcę mieć wreszcie prawo do tego, by jej nie kupić. Właśnie - nie kupić!<br><br><tit>Śliwki i