Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
cukrze, owych słynnych kijowskich przysmaków. Na wierzchu widniała rozeta z cukrzonych fiołków. Gdy zbliżaliśmy się do domu, ojciec powiedział:

- Wydałem ostatme trzy ruble... Do brzegu dopłynął, a przy brzegu zginął, jak to mówią...

- Nie mamy więcej pieniędzy? - spytałem.

- Nie. Choroba pochłonęła wszystko.

Gdy weszliśmy do mieszkania, zauważyłem, że matka jest niezwykle pogodna i ożywiona. Złożyliśmy jej życzenia.

- O, "bałabucha"! - powiedziała wesoło. - Dzię- kuję ci, Stasieńku... A ja dla ciebie też mam niespodziankę!

Wyszła do drugiego pokoju i przyniosła wypchaną papierową torbę. Wysypała z niej na stół stos złotych dziesięciorublówek.

- Skąd to? - zapytał ojciec i uśmiech pełen radosnego zdziwienla zajaśniał mu na
cukrze, owych słynnych kijowskich przysmaków. Na wierzchu widniała rozeta z cukrzonych fiołków. Gdy zbliżaliśmy się do domu, ojciec powiedział:<br><br>- Wydałem ostatme trzy ruble... Do brzegu dopłynął, a przy brzegu zginął, jak to mówią...<br><br>- Nie mamy więcej pieniędzy? - spytałem.<br><br>- Nie. Choroba pochłonęła wszystko.<br><br>Gdy weszliśmy do mieszkania, zauważyłem, że matka jest niezwykle pogodna i ożywiona. Złożyliśmy jej życzenia.<br><br>- O, "bałabucha"! - powiedziała wesoło. - Dzię- kuję ci, Stasieńku... A ja dla ciebie też mam niespodziankę!<br><br>Wyszła do drugiego pokoju i przyniosła wypchaną papierową torbę. Wysypała z niej na stół stos złotych dziesięciorublówek.<br><br>- Skąd to? - zapytał ojciec i uśmiech pełen radosnego zdziwienla zajaśniał mu na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego