z biedą i obowiązkami rodzicielskimi.<br><br> Niegdyś, pamiętam, przeżyciem był dla mnie przypadek samobójczej śmierci piętnastoletniej dziewczynki, którą wyraźnie przerosły narzucone na nią obowiązki. Jej szkolna wychowawczyni powiedziała, że młoda samobójczyni była praktycznie jedyną opiekunką (ojciec w więzieniu, matka alkoholiczka i prostytutka) dwojga młodszego rodzeństwa. Było to zdaniem nauczycieli dziecko "[...] o niezwykłych wprost zaletach charakteru, aż dziw brał, że kwiat tak piękny wyrósł na bagnie [...] Miała tyle cierpliwości [...] widać jednak za mało, żeby przeżyć całe życie". Trzeba chociaż zrobić coś, "[...] aby uratować inne dzieci, zdjąć z nich zbyt ciężkie brzemię odpowiedzialności [...] za trudne na ich wiek zadania.<br><br>Pogląd ten, którego trudno zresztą