że tylko ona... tylko Krysia... <br><br><br> Toteż kiedy musiała wygarnąć <br>na podwórzu tej jędzy, która nie tylko że poniewierała <br>dziecko, ale jeszcze skrzywdziła Krysię, to spotkawszy <br>utkwione w siebie jej szeroko rozszerzone oczy, aż zdrętwiała <br>z przerażenia: <br><br>Co musiała sobie w tej chwili myśleć o niej Krysia?! <br>Krysia, która pewnie jeszcze nigdy w życiu nie słyszała <br>podobnych wyrazów, która nie rozumiała, że czasem <br>z ludźmi nie można inaczej, która nigdy nie byłaby <br>zdolna... <br><br>Adela chciała to jej jakoś objaśnić, jakoś usprawiedliwić <br>się przed nią i pokazać jej, że ona, Adela, przecież <br>nie... <br><br>Ale zdołała wyjąkać tylko: <br><br>- Trudno...<orig>ciaćkaniem</> nic nie poradzisz... - i <br>uciekła do