całego mózgu...<br>- Niekoniecznie. Wystarczyłoby, gdyby każdy element zawierał pamięć tego, z jakimi innymi łączył się bezpośrednio. Dajmy na to, element numer jeden ma zetknąć się określonymi powierzchniami z szóstką innych; każdy z nich "wie" to samo o sobie. W ten sposób liczba informacji zawartej w poszczególnym elemencie może być bardzo nikła, ale poza nią potrzebny jest tylko pewien wyzwalacz, pewien sygnał typu: "Uwaga! Niebezpieczeństwo", na który wszystkie wchodzą we właściwe konfiguracje i powstaje momentalnie "mózg". Ale to tylko prymitywny schemat, <orig>astrogatorze</>. Przypuszczam, że sprawa jest bardziej zawiła, choćby dlatego, że takie elementy na pewno dość często ulegają zniszczeniu, co jednak nie