Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
kamień do szyi albo w ogień, to i tak niech będzie, zacięłam się, coś dziwnego na mnie przyszło, jakbym bez czucia była. - Diego - mówię - Diego, wcale się nie boję. - Carissima - on powiada, ale posmutniał, ciemniejszy. Zerwał się nagle, wsiadł na osła, siwego zostawił przy mnie, żebym od razu jechała za nim, to on tymczasem popatrzy na drogę i będzie czekał koło mostu. Stoję bez czucia, jakaś taka zimna suchość jest we mnie, a choćby kamień do szyi - myślę, nie, źle mówię, nic nie myślę, zrzucam z siebie wszystko i do sakwy.
I zaraz hajdawerki, proszę Wielebnych Ojców.
Szybko to zrobiłam.
I na osła
kamień do szyi albo w ogień, to i tak niech będzie, zacięłam się, coś dziwnego na mnie przyszło, jakbym bez czucia była. - Diego - mówię - Diego, wcale się nie boję. - Carissima - on powiada, ale posmutniał, ciemniejszy. Zerwał się nagle, wsiadł na osła, siwego zostawił przy mnie, żebym od razu jechała za nim, to on tymczasem popatrzy na drogę i będzie czekał koło mostu. Stoję bez czucia, jakaś taka zimna suchość jest we mnie, a choćby kamień do szyi - myślę, nie, źle mówię, nic nie myślę, zrzucam z siebie wszystko i do sakwy.<br>I zaraz hajdawerki, proszę Wielebnych Ojców.<br>Szybko to zrobiłam.<br>I na osła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego