Typ tekstu: Książka
Autor: Bielecki Michał
Tytuł: Dziewczyna z Banku Prowincjonalnego S. A.
Rok: 1997
jego żony.
- Został już przesłuchany?
- Kukieła do niego pojechał. Powinien tam właśnie być.
- W którym szpitalu?
- W klinice kardiologii.
- Coś z sercem?
- Wyglądało groźnie. Na wszelki wypadek zabrali go na badania, ale okazało się, że alarm był fałszywy. Nic poważnego.
- Rozumiem, że nie ma pan nic przeciwko temu, żebym z nim zaraz porozmawiał?
- W przeciwnym razie nie dzwoniłbym do pana.
Do kliniki kardiologicznej nie było daleko, ale wzmożony ruch drogowy, który zaczynał się po drugiej, jeszcze nie zelżał, więc straciłem na dojazd pół godziny. Zatrzymałem się przed portiernią i podszedłem do stróża.
- Mógłbym wjechać do środka? - spytałem.
- Zabronione - burknął nie podnosząc głowy
jego żony.<br>- Został już przesłuchany?<br>- Kukieła do niego pojechał. Powinien tam właśnie być.<br>- W którym szpitalu?<br>- W klinice kardiologii.<br>- Coś z sercem?<br>- Wyglądało groźnie. Na wszelki wypadek zabrali go na badania, ale okazało się, że alarm był fałszywy. Nic poważnego.<br>- Rozumiem, że nie ma pan nic przeciwko temu, żebym z nim zaraz porozmawiał?<br>- W przeciwnym razie nie dzwoniłbym do pana.<br>Do kliniki kardiologicznej nie było daleko, ale wzmożony ruch drogowy, który zaczynał się po drugiej, jeszcze nie zelżał, więc straciłem na dojazd pół godziny. Zatrzymałem się przed portiernią i podszedłem do stróża.<br>- Mógłbym wjechać do środka? - spytałem.<br>- Zabronione - burknął nie podnosząc głowy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego