Typ tekstu: Książka
Autor: Borowa Maria
Tytuł: Dominika znaczy niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1988
jak trzeba.
W sam raz.
Jej Warcek nie groził nigdy. Nawet przy pierwszym spotkaniu,
kiedy weszła na niego, rozciągniętego w półmroku
ganku, i pewna, że stoi na miękkiej, grubej wycieraczce,
szykowała buty do starannego czyszczenia. Odtąd zawsze
stawiała duży krok, największy, jaki mogła, przez
szerokość ganku domu Joachima Pażycha. A nuż Warcek
leży na podłodze, nie wycieraczka? Śmieli się z niej,
Pażych i pies, gdy tak stawała rozkraczona na progu, z uwagą
patrząca pod nogi.
- A potem... - Dominika nachyla się nad Warckiem - dziadek
dał mi kromkę chleba dla ciebie; rozumiesz, żeby się
z tobą oswoić. Chleb był czerstwy, razowy. Pomyślałam,
że
jak trzeba. <br>W sam raz.<br>Jej Warcek nie groził nigdy. Nawet przy pierwszym spotkaniu, <br>kiedy weszła na niego, rozciągniętego w półmroku <br>ganku, i pewna, że stoi na miękkiej, grubej wycieraczce, <br>szykowała buty do starannego czyszczenia. Odtąd zawsze <br>stawiała duży krok, największy, jaki mogła, przez <br>szerokość ganku domu Joachima Pażycha. A nuż Warcek <br>leży na podłodze, nie wycieraczka? Śmieli się z niej, <br>Pażych i pies, gdy tak stawała rozkraczona na progu, z uwagą <br>patrząca pod nogi. <br>- A potem... - Dominika nachyla się nad Warckiem - dziadek <br>dał mi kromkę chleba dla ciebie; rozumiesz, żeby się <br>z tobą oswoić. Chleb był czerstwy, razowy. Pomyślałam, <br>że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego