przed urzędem skarbowym. Co prawda sami to robiliśmy, nie wpisując wszystkich wpływów do kwestionariusza, ale Wąsik zapewnił, że ze strony urzędu skarbowego nic nam nie grozi, bo przecież to jego koledzy i ciągle z nimi pije.<br>Druga kategoria spraw, łatwiejsza i nie gorzej płatna, to były wnioski do sądu, najczęściej o uznanie za zmarłego. Ta robota była czysta: przepisywało się receptę prawie dosłownie, wstawiając tylko nazwisko i imię; nawet data śmierci była ta sama dla wszystkich, bo chodziło o zaginionych na wojnie: 9 maja 1945 r. Lubiłem te sprawy; pisałem wniosek powoli i starannie, jak najlepsza maszynistka, zachowując ładne odstępy i delektujące