boku wyglądało to, jakby policjant złapał<br>Cypcera i prowadził go, gdzie mu się podobało. Tak myśleli ludzie, co<br>ich po drodze mijali. Ale ani Cypcerowi, ani policjantowi to nie<br>przyszło do głowy. Każdy myślał o jakichś tam swoich sprawach, na<br>przykład Cypcer o Francu (bo szli przez Biry), a policjant o tym, jak<br>złapać złodzieja (bo taki miał interes w Salmopolu). Tak też doszli do<br>gospody, co stała przy drodze, którą wozacy zwozili drzewo z lasu do<br>tartaku.<br> - Mnie się nie spieszy - zauważył policjant, kiedy stanęli. - Nie<br>musimy iść na skróty. Z chęcią popatrzę, jak tu świat wygląda.<br> - Jak wszędzie - odparł