Florkiem na czele. Sensacją stał się od razu &lt;name type="tit"&gt;"Bal na gruzach"&lt;/&gt; w tumanach kurzu. Wkrótce potem - pierwsze w Polsce, po słowiańsku drapieżne, święto Halloween - Florek wystąpił wtedy jako książę wampirów.<br>- &lt;q&gt;Od początku "Sfinks" parował energią&lt;/&gt; - opowiada Florczak, na co dzień wykładowca Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku.<br> - &lt;q&gt;Wymyśliliśmy to miejsce jako oazę dla grupy ludzi, którzy w Trójmieście nie mieli się gdzie podziać. Imprezy były sposobem zdobywania pieniędzy na remont siedziby.&lt;/&gt;<br>&lt;name type="place"&gt;"Sfinks"&lt;/&gt; stał się klubem kultowym. Bywać tam po prostu wypadało. W czasie &lt;name type="tit"&gt;"Uczty Medyceuszy"&lt;/&gt; wtargnęła sfora nakrapianych psów i zległa, jak to dawniej podczas uczt bywało, pod stołami. W &lt;name type="tit"&gt;"Powrocie Świętej