Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kultura
Nr: 5(500)
Miejsce wydania: Paryż
Rok: 1989
będących na mej opiece. Pokłóciliśmy się okropnie. Powiedział "przecież i tak cię zamkną i wtedy ich wszystkich zostawisz". Oczywiście miał rację.



Postanowiliśmy zdecydować po Wigilii. Tylko że akurat tej nocy właśnie po mnie przyszli. Zdążył rzucić mi parę słów: "Dzieci? Zabrać, czy zostawić"? "Zabierz". Miał wtedy zaledwie 26 lat i obarczył się dwojgiem nieletnich dzieci, przechodząc w czasie srogiej zimy "zieloną granicę" na litewską stronę. Chłopiec został z nim i jego matką, córkę przygarnął klasztor Benedyktynek.
Po roku przyszła i na niego kolej. Ale moje dzieci, których NKWD poszukiwało w Słonimie, aby je "bezpiecznie" umieścić w dietdomie z powodu nieobecności ojca i
będących na mej opiece. Pokłóciliśmy się okropnie. Powiedział "przecież i tak cię zamkną i wtedy ich wszystkich zostawisz". Oczywiście miał rację.<br><br>&lt;page nr=169&gt;<br><br> Postanowiliśmy zdecydować po Wigilii. Tylko że akurat tej nocy właśnie po mnie przyszli. Zdążył rzucić mi parę słów: "Dzieci? Zabrać, czy zostawić"? "Zabierz". Miał wtedy zaledwie 26 lat i obarczył się dwojgiem nieletnich dzieci, przechodząc w czasie srogiej zimy "zieloną granicę" na litewską stronę. Chłopiec został z nim i jego matką, córkę przygarnął klasztor Benedyktynek.<br> Po roku przyszła i na niego kolej. Ale moje dzieci, których NKWD poszukiwało w Słonimie, aby je "bezpiecznie" umieścić w &lt;orig&gt;dietdomie&lt;/&gt; z powodu nieobecności ojca i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego