Typ tekstu: Książka
Autor: Buczkowski Leopold
Tytuł: Czarny potok
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1957
Tam jest ich więcej - powiedział Dudi.
Żandarmi stali pod parkanem, jakby czegoś oczekiwali.
Chłopcy uciekli piwnicami do kotłowni browaru.
Wyjrzeli przez okienko. Na prawo ciemniały lipy, zasłaniały dach.
W cieniu pod drzewami leżeli zabici.
Blisko okienka ktoś chodził po szkle, skrzypiały drzwi.
Na chodnik przed browar wyszedł stary człowiek, zwymiotował, obciągnął na sobie chałat, jakby mu było zimno.
Kiedy żandarm podszedł do niego, ten człowiek podniósł rękę, powoli obejrzał się na cztery strony świata.
Słychać było, jak mówił: - Ja jestem szlifierz.
Żandarm położył lewą rękę na biodrze, podszedł i uderzył szlifierza pistoletem po głowie.

Wsparty kiedyś o nią całował gorące usta
Tam jest ich więcej - powiedział Dudi.<br>Żandarmi stali pod parkanem, jakby czegoś oczekiwali.<br>Chłopcy uciekli piwnicami do kotłowni browaru.<br>Wyjrzeli przez okienko. Na prawo ciemniały lipy, zasłaniały dach.<br>W cieniu pod drzewami leżeli zabici.<br>Blisko okienka ktoś chodził po szkle, skrzypiały drzwi.<br>Na chodnik przed browar wyszedł stary człowiek, zwymiotował, obciągnął na sobie chałat, jakby mu było zimno.<br>Kiedy żandarm podszedł do niego, ten człowiek podniósł rękę, powoli obejrzał się na cztery strony świata.<br>Słychać było, jak mówił: - Ja jestem szlifierz.<br>Żandarm położył lewą rękę na biodrze, podszedł i uderzył szlifierza pistoletem po głowie.<br>&lt;gap reason="sampling"&gt;<br>Wsparty kiedyś o nią całował gorące usta
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego