Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
więc przykuca, przyklęka obok ławki, na
której opieram stopę.
Nachyla się i znowu mam przed oczami odsłonięty kark, idealnie to
samo miejsce!
Złoci się puszek.
Teraz go dostrzegam.
Łagodnie się złoci na gładkiej skórze.
- Ale podobno... - odzywa się Helena z wahaniem w głosie, widać
bardzo ją to dręczy, gdy mi obcina paznokcie, ręce jej wyczuwalnie
drżą.
- Podobno tyś im powiedział, że chciałeś... zabić mnie i Jo?...
I w ten sposób mi to powtórzono.
- Tak, powiedziałem.
- I to ci przyniosło ulgę?
- Tak, natychmiast... w każdym razie wkrótce przyniosło prawie
zupełną ulgę.
- Masz straszną wyobraźnię.
- Gorzej - powiedziałem zasłaniając oczy.
- Bo pomyślałeś, że tyś
więc przykuca, przyklęka obok ławki, na<br>której opieram stopę.<br> Nachyla się i znowu mam przed oczami odsłonięty kark, idealnie to<br>samo miejsce!<br> Złoci się puszek.<br> Teraz go dostrzegam.<br> Łagodnie się złoci na gładkiej skórze.<br> - Ale podobno... - odzywa się Helena z wahaniem w głosie, widać<br>bardzo ją to dręczy, gdy mi obcina paznokcie, ręce jej wyczuwalnie<br>drżą.<br> - Podobno tyś im powiedział, że chciałeś... zabić mnie i Jo?...<br> I w ten sposób mi to powtórzono.<br> - Tak, powiedziałem.<br> - I to ci przyniosło ulgę?<br> - Tak, natychmiast... w każdym razie wkrótce przyniosło prawie<br>zupełną ulgę.<br> - Masz straszną wyobraźnię.<br> - Gorzej - powiedziałem zasłaniając oczy.<br> - Bo pomyślałeś, że tyś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego