mogła wyjść. Panny Mittmann nie były nam obce. Przyjeżdżały często do Barzyny, panna Elmira nieraz zostawała na dłużej, a my wiedziałyśmy, że ich ojciec był tam niegdyś, w odległej przeszłości, inspektorem. Tak jak znane były nam one same, tak obce było dla nas ich otoczenie. Nie sposób sobie wyobrazić, jak obco i dziwnie działają na dzieci ze wsi miasto i miejskie mieszkanie. Wszystko tak ciasno przysunięte do siebie, na dworze spiętrzone domy, wewnątrz sprzęty domowe, obce przechodzenie koło siebie, taka kupieckość w całym tym pędzie. <br>Czegóż tam nie było w wychodzącej na wąskie podwórko i bardzo ciemnej, tylnej izbie mieszkania panien