malarstwo nigdy nie<br>będzie jałowe, ono jest potworne" (przynajmniej nie będzie jałowe,<br>powiedziałem sobie i uznałem to za komplement). Już wówczas, aż po rok<br>39, gdy wojna nas rozerwała, był dla mnie Cybis nie tylko niezawodnym<br>przyjacielem, którym do śmierci pozostał, ale największym obok<br>Waliszewskiego autorytetem malarstwa. Od pierwszej chwili, obcując z<br>jego malarstwem, miałem pewność jego absolutnego widzenia<br>kolorystycznego (w muzyce mówi się o "słuchu absolutnym") i wrodzonego,<br>absolutnego zmysłu qualité malarskiej. Nikt równie jak on (znów poza<br>Waliszewskim) w latach, w których dopiero do sensu malarskiego<br>docierałem, nie nauczył mnie patrzeć, odróżniać, na czym ten sens<br>polega.</><br><br><br><div><tit>Fakt malarski