soku do błękitnych kubków, krając puszyste ciasto, przyglądała się przede wszystkim dziewczynie.<br>Biedaczka, strasznie zmizerniała. Biedny, biedny dzieciak. Buzia jej się wyciągnęła, nabrała wyrazu goryczy i roztargnienia zarazem, oczy lekko zapadły i posmutniały. Ale przecież była to wciąż ta sama, towarzyska, złakniona uczucia Geniusia, która przed laty zaczęła przychodzić na obiadki do nieznajomych mieszkańców ulicy Roosevelta, stopniowo zmieniając ich w swoich przyjaciół.<br>- Nie było cię tu chyba przez rok, Geniusiu! - powiedziała Gabriela, siadając bliżej niej i opierając twarz na dłoni.<br>- Bo... ja teraz daleko mieszkam - bąknęła Aurelia. Ale oczywiście nie podała prawdziwego powodu. Gabrysia przypadkiem wiedziała, że Aurelia mieszka z ojcem