Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
Morze. Udało się raz, nie musi udać się drugi". "Andrzeju! Pamiętaj o kocie, trzymaj go ciepło!" "Podkładowa, najpierw dwa razy podkładowa. Potem już jak pan chce".
"Ocioszyński" odchodzi od B6 Hommoku tuż obok jeszcze ciepłego po "Kuźnicy" nabrzeża. Z wysokości mostka kapitan Stankiewicz kiwa do mnie przyjaźnie ręką. Potem splata obie dłonie komunikatywnym gestem. Rozumiem: "Trzymaj się".
- Ludzie! - chcę wołać. - Jak po tym wszystkim, co zrobiliście dla mnie, jak za wasze serce, za pomoc mógłbym się nie trzymać?
Do diabła! Nad wodą czy pod. Okrakiem na kilu czy nago na Szpicbergenie. Żrąc plankton, gdyby zabrakło waszych przysmaków, chłepcząc słoną wodę, gdyby
Morze. Udało się raz, nie musi udać się drugi". "Andrzeju! Pamiętaj o kocie, trzymaj go ciepło!" "Podkładowa, najpierw dwa razy podkładowa. Potem już jak pan chce".<br> "Ocioszyński" odchodzi od B6 Hommoku tuż obok jeszcze ciepłego po "Kuźnicy" nabrzeża. Z wysokości mostka kapitan Stankiewicz kiwa do mnie przyjaźnie ręką. Potem splata obie dłonie komunikatywnym gestem. Rozumiem: "Trzymaj się".<br> - Ludzie! - chcę wołać. - Jak po tym wszystkim, co zrobiliście dla mnie, jak za wasze serce, za pomoc mógłbym się nie trzymać?<br> Do diabła! Nad wodą czy pod. Okrakiem na kilu czy nago na Szpicbergenie. Żrąc plankton, gdyby zabrakło waszych przysmaków, chłepcząc słoną wodę, gdyby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego