Kielcach, wyśpiewywany od lat w Piwnicy pod Baranami. Choć wiersz ten rzeczywiście słyszę zawsze, gdy tylko mijam w okolicach Michałowic dawne słupy graniczne pomiędzy Galicją a Kongresówką, tak bezwzględnie przewrócone przez legionistów Piłsudskiego, to dla pożytku Twego, a nade wszystko Czytelników, postaram się teraz wyzbyć regionalnych uprzedzeń.</><br>I już zupełnie obiektywnie muszę stwierdzić: uważam Kielecczyznę za jedno z najbardziej niedorozwiniętych <orig>jedzeniowo</> miejsc w kraju. Dziwne to, bo miejscowa ludność tkwi głęboko korzeniami w swej od wieków glebie, choć może ta właśnie przyczyna zrodziła dość bolesny, kulinarny skutek.<br>To, że w samych Kielcach praktycznie niczego zjeść się nie da, dziwi, lecz nie