w lodówce znajdowały się również kiszone ogórki i słoik ze śledziem, i żytni chleb dla Benita, bo łatwiej zmienić religię niż jedzenie. Alkoholu adwentyści dnia siódmego nie uznawali, ale w piątek wieczorem zjawiała się na stole napoczęta butelka słodkiego żydowskiego Manishewitza, któremu ZoĄla nie mogła się oprzeć. ZoĄla gotowała, Ben obierał kartofle - cienko, starannie, poważnie. I "grace" za jedzenie - po hiszpańsku i po angielsku - nikt nie zmawiał tak poważnie jak Ben.<br><br>Ojcu ZoĄla podawała pięć odmian kabaczków (cabuco), sześć odmian fasoli, wszystkie odmiany melonów i podłużną białą rzodkiew navo, którą można jeść i surową, i gotowaną. Stawiała przed nim miskę i