Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
tam sobie w ogródku hoduje, w sumie wystarczy. Choć więc daborczycy musieli zacisnąć pasa, to jednak z głodu nie umierało w mieście więcej ludzi, niż to się zwykle zdarzało.
Gorada cicho chodziła po izbie. Mieszkał już u niej nowy lokator - jeden ze sprowadzonych przez Białego Pazura cieśli, nadzorujących budowę machin oblężniczych. Goradzie się on nie podobał - był mały, całkiem bezzębny, o pomarszczonej twarzy i ciągle dygocących rękach. Nie spała z nim, zresztą od odejścia Magwera niewielu mężczyzn dopuściła do swego łoża. Kobieta mówiła szybko i dużo, Magwer czuł, że się cieszy z jego powrotu. Kilkakrotnie tej nocy brał Goradę w ramiona
tam sobie w ogródku hoduje, w sumie wystarczy. Choć więc daborczycy musieli zacisnąć pasa, to jednak z głodu nie umierało w mieście więcej ludzi, niż to się zwykle zdarzało.<br>Gorada cicho chodziła po izbie. Mieszkał już u niej nowy lokator - jeden ze sprowadzonych przez Białego Pazura cieśli, nadzorujących budowę machin oblężniczych. Goradzie się on nie podobał - był mały, całkiem bezzębny, o pomarszczonej twarzy i ciągle dygocących rękach. Nie spała z nim, zresztą od odejścia Magwera niewielu mężczyzn dopuściła do swego łoża. Kobieta mówiła szybko i dużo, Magwer czuł, że się cieszy z jego powrotu. Kilkakrotnie tej nocy brał Goradę w ramiona
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego