Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
nieraz czterech i pięciu potrafiło
wystawać w tym samym oknie i gapić się godzinami na skrawek świata.
Aż inni podbiegną zerknąć, co się dzieje.
A cóż się tam dzieje?
Nic się nie dzieje.
Stoi jesion na środku dziedzińca zamkniętego w czworobok murami.
Leżą stosy węgla, dzięki czemu nikt w domu obłąkanych nie
marznie.
Dawniej - kiedy? - no, kiedyś dawniej stos czarnych brył sięgał
pod okna wysokiego parteru.
Teraz zmalał, zeskromniał.
Schudł.
Jeszcze sporo tego węgla, ale nie tak sporo, jak było.
Mierząc węglem - niedaleko do wiosny.

Tak się mówi.
Do wiosny niedaleko!
Ale, co jest wiosna, my wariaci nie wiemy.
Albo - co
nieraz czterech i pięciu potrafiło<br>wystawać w tym samym oknie i gapić się godzinami na skrawek świata.<br> Aż inni podbiegną zerknąć, co się dzieje.<br> A cóż się tam dzieje?<br> Nic się nie dzieje.<br> Stoi jesion na środku dziedzińca zamkniętego w czworobok murami.<br> Leżą stosy węgla, dzięki czemu nikt w domu obłąkanych nie<br>marznie.<br> Dawniej - kiedy? - no, kiedyś dawniej stos czarnych brył sięgał<br>pod okna wysokiego parteru.<br> Teraz zmalał, zeskromniał.<br> Schudł.<br> Jeszcze sporo tego węgla, ale nie tak sporo, jak było.<br> Mierząc węglem - niedaleko do wiosny.<br> &lt;page nr=168&gt;<br> Tak się mówi.<br> Do wiosny niedaleko!<br> Ale, co jest wiosna, my wariaci nie wiemy.<br> Albo - co
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego