uciekać, gdzie pieprz rośnie. Poza tym nie każdy może być Conradem, i tak źle, i tak niedobrze. A jego, Lucjana, czy to w ogóle może cośkolwiek obchodzić? Czuł przecież, że już niedługo przeniesie się do miejsca; gdzie nie ma literatury, młodych, ginących w nędzy poetów oraz całego tego śmietnika zawiści, obłudy i miernych możliwości.<br>Leżał na wznak. Teraz dopiero prawdziwie odpoczywał. Było cicho, ciemno, nic się nie widziało, nikt mu nie przeszkadzał. Wprawdzie usnąć nie mógł, ale też i nie chciał, teraz mógł marzyć do nieskończoności, aż znużenie przerwie pracę wyobraźni.<br>Cisza była absolutna, nawet zegar, ten jedyny głos w nocy