w domu cukier liczy, czy nie za dużo wychodzi. Miałby się tu dochodu nie doliczyć?!<br>Głos Korbala był wstrętny, jak wiedźma siedząca u wejścia do budy z przeciwka, o twarzy obleśnej, zadowolonej i piersiach obwisłych - bajtałacha jakaś, mówiąc po rzekucku. Wstrętny jak para w bramie, bezmyślnie podrygująca kolanami do taktu obmierzłej piosenki: "Czy pani mieszka sama, czy razem z nim?"<br>Szczęsny chciałby już zasnąć, by tego wszystkiego nie widzieć, nie słyszeć, i żeby Korbal zamknął już gębę! Doprawdy można uwierzyć, że Pan Bóg stworzył niebo, ziemię i łobuzów. Jak on to mówi, smakując: "łłobuz", aż mu to "łło" na tłustych wargach