z "Mirindą", zatem alkoholu wypił o połowę mniej, natomiast koniaku wypił od 150 do 200 g.<br><br>Na rozprawie piłkarze przedstawili następującą wersję wydarzeń. Do mieszkania Z. Bońka weszli zdenerwowani i pokaleczony i krwawiący S. Burzyński powiedział: "<hi>stała się tragedia</>". Boniek bez słowa zaprowadził obu do pokoju, polecił żonie przygotowanie kawy, obmył i opatrzył rękę koledze, poprosił żonę, by wyszła do znajomej, nalał koniaku, poczekał aż Burzyński go wypije, po czym zapytał co właściwie się stało... W trakcie opowiadania o kolizji, wiedząc już, że miał miejsce wypadek drogowy, dwukrotnie jeszcze napełnił kieliszek Burzyńskiego. Sam jest kierowcą od kilku lat.<br><br>Zgodna relacja piłkarzy