wszedł, i tyle go widziałem, tzn. potem jeszcze raz, ale wtedy to ja wchodziłem, nawet powiedzieliśmy sobie cześć na pożegnanie.<br><br>Później sobie przypomniałem, że istotnie, kiedy jechałem do Zakopanego na tego Sylwestra, na którym zachowałem się <hi>jak zwierzę</>, siedziało ze mną w przedziale małżeństwo młode, jeszcze dumne ze swoich obrączek, oboje poniżej granicy podobania mi się, zwłaszcza ona wyglądała, jakby miała lat sześć, i zastanawiałem się w duchu, jak można z kimś takim współżyć, a potem zacząłem im podczytywać to, co (wspólnie i nieomal seksualnie) czytali, a była to jedna z tych czarno-biało-czerwonych gazet (<hi>z nagłówkami barwionymi krwią</>), których