osobnik rodzaju męskiego kojarzy, że atak płaczu = wykluczenie z życia seksu, wspólnej kolacji, kina, zabawnej rozmowy - przynajmniej na kilka dobrych godzin, o ile nie dni. Czyli nici z zabawnej strony życia, nic, tylko sobie w łeb palnąć. <br>- Antek wie, że kiedy doprowadzi mnie do ataku płaczu, na kilkanaście godzin możemy oboje pożegnać się z szansą na normalną rozmowę - przyznaje 27-letnia Ewa. - Bo nawet jeśli przestanę w końcu ryczeć, to mam tak zapuchnięte ślepia, że się nie mogę nikomu pokazać, poza tym dopada mnie migrena, więc witaj wizjo cichego i ciemnego pokoju. A przy migrenie często łapią mnie mdłości i potem