Typ tekstu: Książka
Autor: Oppman Artur
Tytuł: Legendy warszawskie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1925
rady ojca Barnaby, uszy mieli woskiem szczelnie zatkane.
- Co teraz począć? Co z nią począć? - jęli się pytać obaj rybacy zdyszanym, gorączkowym głosem.
- Co począć? - rzeknie pustelnik - poczekajcie, zaraz wam powiem:
Nim ją do Jego Miłości księcia na Czersku zawieziem, a wieźć przecież nie będziem po nocy, zamkniemy syrenę w oborze, a pilnować jej będzie Staszek, pastuch gromadzkiego bydła. Skoro świt zaś, wóz drabiniasty sianem wymościm i jazda do Czerska! Dobrze mówię?
- Dobrze mówicie, ojcze Barnabo, mądrze mówicie!
Miesiąc świecił tuż nad polanką, gdzie rybacy złożyli skrępowaną syrenę, i widać ją było wybornie. Do pasa była to, jak się już rzekło
rady ojca Barnaby, uszy mieli woskiem szczelnie zatkane.<br>- Co teraz począć? Co z nią począć? - jęli się pytać obaj rybacy zdyszanym, gorączkowym głosem.<br>- Co począć? - rzeknie pustelnik - poczekajcie, zaraz wam powiem:<br>Nim ją do Jego Miłości księcia na Czersku &lt;orig&gt;zawieziem&lt;/&gt;, a wieźć przecież nie &lt;orig&gt;będziem&lt;/&gt; po nocy, zamkniemy syrenę w oborze, a pilnować jej będzie Staszek, pastuch gromadzkiego bydła. Skoro świt zaś, wóz drabiniasty sianem &lt;orig&gt;wymościm&lt;/&gt; i jazda do Czerska! Dobrze mówię?<br>- Dobrze mówicie, ojcze Barnabo, mądrze mówicie!<br>Miesiąc świecił tuż nad polanką, gdzie rybacy złożyli skrępowaną syrenę, i widać ją było wybornie. Do pasa była to, jak się już rzekło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego