wybucha awantura na balu, największa ze wszystkich "kup", jakie stworzył Gombrowicz (w Ferdydurke, Trans-Atlantyku, Kosmosie) po to, aby złamać i pomieszać wszystkie formy. Taka awantura to nie rewolucja: to święto młodości czy płodności, to współczesna wersja Saturnaliów! Odnowić świat - ten sam świat - przez odrzucenie wszystkich zakazów i odwrócenie wszelkich obowiązujących reguł! Otóż w całej swej twórczości Gombrowicz nie przestaje odprawiać podobnego obrzędu: to kapłan Saturna. Dlatego ma słuszność, powiadając, że Operetka nie jest ani z lewa, ani z prawa... Stosunek zależności, jałowy nawet w negacji, zostaje zastąpiony dialektyką powstawania, która wszelki "strój" traktuje jako tymczasowy i ponad wszystko wynosi spontaniczność