Jemu przede wszystkim! Och, jak go nienawidzę! <br><br>Całe mieszkanie - do góry nogami! Z dużego pokoju wywaliłam wszystko, żeby było miejsce do tańca. Samograj pod jedną ścianą, stół pod drugą, na nim wino, soki, woda, kanapki, paluszki i ciastka. Z wytwornego salonu, w którym Pan Profesor przyjmuje lepszych gości, zostały tylko obrazy, brokatowe zasłony, no i słynna klepka pałacowa, zerżnięta z Białego Domku w Łazienkach. W moim - przyćmione światło, miękkie siedziska, pufy, poduszki na ziemi, "kącik westchnień". Mogą sobie tu gadać, odpoczywać... Tylko jego gabinet nie tknięty. Zastrzegł to sobie z góry. Jak tylko zaczęłam przebąkiwać o tej prywatce. <br><br> Nawet jest fajnie