Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 3
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
się da. Pokonaliśmy skaliste żeberko i stanęliśmy na skraju osławionego żlebu. Było późne popołudnie. Słońce świecące przez cały dzień roztopiło lód i zmarznięty żwir zalegający żleb. Jego środkiem płynął strumień podmywający osadzone w żwirze kamienie. W żlebie znajdował się jeden z licznie przekraczających go turystów, kiedy z jego szczytu zaczęła obsuwać się kamienna lawina. Turysta ów zdążył jedynie przykucnąć i osłonić się plecakiem, a już pokrywała go masa żwiru. Wyglądało to tak, jakby ktoś wysypał na niego wywrotkę tego materiału. Wszyscy przyglądający się zamarli. Na szczęście żwir przesuwał się po nim i spłynął dalej a wędrowiec, niewątpliwie odczuwając silne działanie adrenaliny, w
się da. Pokonaliśmy skaliste żeberko i stanęliśmy na skraju osławionego żlebu. Było późne popołudnie. Słońce świecące przez cały dzień roztopiło lód i zmarznięty żwir zalegający żleb. Jego środkiem płynął strumień podmywający osadzone w żwirze kamienie. W żlebie znajdował się jeden z licznie przekraczających go turystów, kiedy z jego szczytu zaczęła obsuwać się kamienna lawina. Turysta ów zdążył jedynie przykucnąć i osłonić się plecakiem, a już pokrywała go masa żwiru. Wyglądało to tak, jakby ktoś wysypał na niego wywrotkę tego materiału. Wszyscy przyglądający się zamarli. Na szczęście żwir przesuwał się po nim i spłynął dalej a wędrowiec, niewątpliwie odczuwając silne działanie adrenaliny, w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego