Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
księżniczki zrezygnowałem. Przywiozłem całą tę kabałę tutaj, do pana Skellena. By pogadać, poukładać się... Bo ta kabała to troszeczkę jakby za dużo jak na jednego Bonharta...
- Bardzo słuszny wniosek - powiedziało skrzekliwie coś zza pazuchy Rience'a. - Bardzo słuszny wniosek, panie Bonhart. To, co złapaliście, panowie, to trochę za dużo dla was obu. Na wasze szczęście, macie jeszcze mnie.
- Co to jest? - Skellen zerwał się z krzesła. - Co to, cholera, jest?
- Mój mistrz, czarodziej Vilgefortz - Rience wyjął zza pazuchy malutkie srebrne puzderko. - Dokładniej, głos mego mistrza. Dobiegający z tego oto magicznego urządzenia, zwanego ksenoglozem.
- Witam wszystkich panów - powiedziało puzderko. - Szkoda, że mogę was
księżniczki zrezygnowałem. Przywiozłem całą tę kabałę tutaj, do pana Skellena. By pogadać, poukładać się... Bo ta kabała to troszeczkę jakby za dużo jak na jednego Bonharta... <br>- Bardzo słuszny wniosek - powiedziało skrzekliwie coś zza pazuchy Rience'a. - Bardzo słuszny wniosek, panie Bonhart. To, co złapaliście, panowie, to trochę za dużo dla was obu. Na wasze szczęście, macie jeszcze mnie.<br>- Co to jest? - Skellen zerwał się z krzesła. - Co to, cholera, jest?<br>- Mój mistrz, czarodziej Vilgefortz - Rience wyjął zza pazuchy malutkie srebrne puzderko. - Dokładniej, głos mego mistrza. Dobiegający z tego oto magicznego urządzenia, zwanego ksenoglozem. <br>- Witam wszystkich panów - powiedziało puzderko. - Szkoda, że mogę was
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego