elity, inne wolą być bardziej egalitarne, aczkolwiek i jedne, i drugie żyją głównie ze snobizmu klienteli, która wie, że lepiej uczęszczać do pubu w centrum miasta, niż wpadać na piwo do osiedlowej knajpki. </><br><br><au>MIROSŁAW PĘCZAK</><br><br>Pomysł wydaje się nieskomplikowany jak "kij", z którego barman leje piwo do kufla: wnętrze lokalu obudowane boazerią, duże stoły i ławy, bar oferujący kilka gatunków piwa beczkowego, w tym przynajmniej jedno irlandzkie, ewentualnie angielskie, ceny raczej wysokie, by odstraszyć przygodnych pijaczków bez grosza przy duszy. Mile widziane są akcenty anglosaskie na ścianach: wizerunek dziarsko kroczącego Jasia Wędrowniczka, fotografie witryn najsłynniejszych pubów Dublina lub Londynu.<br><br><tit>Pub to