rozległe plany, sięga spojrzeniem po kres horyzontu. Czuje się jak żeglarz, który postanowił opłynąć świat, przemierzyć wszystkie oceny. Mijają lata i w pewnej chwili człowiek nabiera podejrzeń; że łódź wciąż krąży wokół sadzawki, że wybrał szlak prowadzący donikąd. Traci spokój, cierpliwość, gorączkowo szuka błędów, które muszą przecież gdzieś tkwić. Zaczyna obwiniać siebie i innych. Siebie najbardziej. Jest przecież pewien, że droga której szuka z pewnością istnieje, tylko trzeba umieć ją odnaleźć.</> <br>Swój pierwszy dzień na kapitańskim mostku pamiętam dokładnie, jakby to było wczoraj. W miejscowej gazecie napisali wtedy, że trenerem sekcji pływackiej Unii Tarnów został Andrzej Kiełbusiewicz, absolwent AWF, znany <orig>żabkarz