i nie bardzo wiedzą, co się z nimi dzieje. Widziałem kiedyś, jak po solidnej porcji alkoholu tak rozwiązało panu młodemu język, że trzykrotnie powtarzał: "Ja, Marianna, biorę ciebie, Marysiu, za żonę", a potem długo nie mógł wcelować obrączką na palec ukochanej.</><br><who3>Anka: Można by było zwalić całą winę na złe obyczaje albo zły charakter młodego człowieka, który w tak przełomowym momencie swego życia nie chce zachowywać się godnie i odpowiedzialnie. Dla niektórych jednak - jestem o tym przekonana <br>- jest to na tyle trudny czas, że na trzeźwo nie radzą sobie z napięciem, tremą i lękiem, o których wspominał Włodek: jak to będzie