Typ tekstu: Książka
Autor: Jagiełło Michał
Tytuł: Wołanie w górach
Rok: 1999
walczyć z tymi przeciwnościami. Deszcz zamienił się w śnieg. Pozostawiwszy linę (wyciągnęliśmy ją w kilka dni później), zebraliśmy resztę sprzętu i po poręczówkach, w śniegu sięgającym miejscami do połowy łydek, wydostaliśmy się na szczyt. Wreszcie można było swobodnie stanąć. Jeszcze tylko nad Czarny Staw, jeszcze dojście do Morskiego Oka i ociężałymi krokami, powoli, stopień po stopniu, pokonywaliśmy schody prowadzące na schroniskowy ganek. Dochodziła godz. 18.00.
Na tej wyprawie padł nowy rekord zjazdu - 480 m. Przekroczono granice bezpieczeństwa, ale nie było innego wyjścia.
Dopiero w ciemnej klitce zwanej szumnie dyżurką dowiedzieliśmy się, jak doszło do wypadku. Dwaj młodzi Słowacy 21 sierpnia
walczyć z tymi przeciwnościami. Deszcz zamienił się w śnieg. Pozostawiwszy linę (wyciągnęliśmy ją w kilka dni później), zebraliśmy resztę sprzętu i po poręczówkach, w śniegu sięgającym miejscami do połowy łydek, wydostaliśmy się na szczyt. Wreszcie można było swobodnie stanąć. Jeszcze tylko nad Czarny Staw, jeszcze dojście do Morskiego Oka i ociężałymi krokami, powoli, stopień po stopniu, pokonywaliśmy schody prowadzące na schroniskowy ganek. Dochodziła godz. 18.00.<br>Na tej wyprawie padł nowy rekord zjazdu - 480 m. Przekroczono granice bezpieczeństwa, ale nie było innego wyjścia.<br>Dopiero w ciemnej klitce zwanej szumnie dyżurką dowiedzieliśmy się, jak doszło do wypadku. Dwaj młodzi Słowacy 21 sierpnia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego