Dopiero odkrywając ojca na nowo, zrozumieliśmy to, przerażeni podając sobie z ust do ust imię klątwy, jaka nad nami wisiała, szczęśliwi, że zdążyliśmy w porę.<br><br>Byłem taki jak inni. Przemierzam ulice miasta i czuję, że wszyscy na mnie patrzą, obserwują mnie pokątnie, ale i śmiało, nawet zachłannie zaglądają prosto w oczy, spoglądają w twarz, jakbym nosił znamię, wytatuowany na czole napis "morderca", "pedofil", choć nikogo nie zabiłem, nie zgwałciłem, chodzę do kościoła, w tym kraju to wciąż jest ważna karta przetargowa, kościół, z którego nie wynosi się niczego poza pogłębiającą się świadomością wyobcowania, gdzie nawet znak pokoju jest demonstracją, udawaniem, że