jest od jakiejś czystej emocjonalności, tak samo jak to, co zwykło się nazywać myśleniem naukowym, dalekie jest od czystego rozsądku. Raczej konflikt dwóch równoważnych sfer, równie potężnie uzbrojonych i uczuciowo, i intelektualnie - dwóch sfer, z których każda ma swoje słabe punkty i swoje przewagi. Lekcja przyrody czy historii góruje swoją oczywistością, wspiera się na tych tysiącach pojęć, sądów, które czernią się na szpaltach gazet, wołają z ruchu ulic, biegną po telegraficznych drutach. Ale gdy dochodzi do ułożenia wartości w pewien porządek, historia i przyroda poczynają sobie nieśmiało, niedołężnie, wahając się pomiędzy ich całkowitym negowaniem i próbami biologicznego czy społecznego uzasadnienia. Tutaj