w marcu, by wrócić na Barbarę i odsiedzieć w "kańciapie" za starym cmentarzem należne dwa tygodnie kwarantanny. Oczyszczeni z dżumy, tyfusu i cholery rozchodzili się potem po domach, przynosząc na Wigilię guldeny, marki, ruble, pierniki toruńskie, wzorzyste tkaniny wiedeńskie, złotą wódkę gdańską i rosyjski czaj.<br>"Jeszcze coś przywozili, matko, coś, od czego dzieci rodziły się nieżywe albo kalekie" - chciał wtrącić Szczęsny, ale w porę się pohamował. Po co? Stara tylko by się obraziła. Zachował to dla siebie, jak również i to, że złote guldeny mieli retmani, a "chłopy" i "przedniki" - tę samą mniej więcej klepali biedę.<br><page nr=420> Przespawszy się w łóżku, po