w chlewie - zapiął guziki, powoli, bo ręce miał trochę sztywne z powodu artretyzmu. Skończył, rozejrzał się, czy czego nie zostawił - i rzeczywiście, świadectwo tej gapy, które wziął z parapetu w hallu, leżało na biurku, wciąż zwinięte w trąbkę. Miał zamiar wsunąć je między szyby w czołowej ściance portierni, żeby smarkata od razu je zobaczyła, jak przyjdzie - ale nagle zdał sobie sprawę, że ona tu się nie pojawi aż do września. No, chyba, żeby sobie przypomniała, gdzie zostawiła świadectwo. Ale jeśli sobie nie przypomni - będzie latać po mieście i szukać. Szczerze mówiąc, wygląda na lekko narwaną. Rodzice to jej pewnie uszy oberwą za