Typ tekstu: Książka
Autor: Przybora Jeremi
Tytuł: Przymknięte oko opaczności
Rok: 1995
kilkudziesięciu metrów od siebie, rozciągał się park. Był on podzielony na dwie części: jedną pielęgnowaną, typu angielskiego, z rozległymi strzyżonymi trawnikami i rozrzuconymi po nich grupami starych drzew. Ach, te szczorsowskie drzewa! W cieniu takich, a właściwie takim podobnych białorusko-litewsko-polskich drzew, upłynęło przecież dzieciństwo wieszcza Adama. To one od wieków porastały ten kraj zamieszkały przez lud białoruski, do którego wieszcz wołał po polsku "Litwo, Ojczyzno moja!". To były zielone olbrzymy (czy są nadal?) na inną zupełnie skalę, niż drzewa w Polsce centralnej, czy zachodniej. Kiedy niedawno po raz pierwszy zobaczyłem drzewa Waszyngtonu i Wirginii, uderzyło mnie podobieństwo ich skali ze
kilkudziesięciu metrów od siebie, rozciągał się park. Był on podzielony na dwie części: jedną pielęgnowaną, typu angielskiego, z rozległymi strzyżonymi trawnikami i rozrzuconymi po nich grupami starych drzew. Ach, te szczorsowskie drzewa! W cieniu takich, a właściwie takim podobnych białorusko-litewsko-polskich drzew, upłynęło przecież dzieciństwo wieszcza Adama. To one od wieków porastały ten kraj zamieszkały przez lud białoruski, do którego wieszcz wołał po polsku "Litwo, Ojczyzno moja!". To były zielone olbrzymy (czy są nadal?) na inną zupełnie skalę, niż drzewa w Polsce centralnej, czy zachodniej. Kiedy niedawno po raz pierwszy zobaczyłem drzewa Waszyngtonu i Wirginii, uderzyło mnie podobieństwo ich skali ze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego