Ojciec Sylwka, Młodzianek, inaczej, ten potrafi się śmiać.<br>Huczy ten śmiech po całej hali maszyn. Śmieje się rzadko, bo komu dzisiaj do śmiechu - za Niemca. Śmieje się z rzeczy prostych. Nie dawniej jak dziś utytłał brzeg deski w czarnej mazi, wyciekającej z motoru, puścił maszynę w ruch, wrzasnął do Stacha: odbieraj! I pchnął deskę na piłę. Stacho, o niczym nie wiedząc, chwycił ten usmarowany brzeg i zapaćkał dłonie smolistą mazią.<br>- Aha! - krzyczał Młodzianek poprzez wycie maszyny. - Nie łap jak kto głupi, ale pomacaj ręką od spodu, czy gwóźdź nie został albo inne jakie draństwo.<br>Cieszył się z tego dowcipu i pokrzykiwał