żaglowy stała nad doliną, lasy cichły powoli, wypełnione zawiesistym mrokiem barwy rzecznych wodorostów. Polek ocknął się przed domem Puciałłów, skrytym w cieniach spływających ze szczytu lesistego wzgórza. Tylko na liściach winorośli obejmującej zachodnią ścianę willi leżało jeszcze wiele drobin słońca. Usiadł pomiędzy kolczastymi krzakami dzikiej róży, patrzył w ciemne okna odbijające niebo i ziemię.<br>- Wisia, Wisia, Wisia - wołał półgłosem bez jakiejkolwiek nadziei.<br><br> 12. Pani Linsrumowa, ubrana schludnie, z białym staroświeckim kołnierzykiem przy czarnej sukni, weszła do ciemnego wnętrza sklepu. Za ladą stał baptysta wsparty dłońmi o kontuar. Wątłe światło wpadające tu z ulicy, przesiane przez piramidę butelek zasłaniających małe okienko, wyjmowało