i dowództwo AK, nie mówiąc już o rządzie w Londynie, byli skłonni uwierzyć, iż finał II wojny światowej okaże się dla nas równie pomyślny jak zakończenie zmagań z lat 1914-1918. Rosja, tym razem nie biała, lecz czerwona, zostanie pokonana przez Niemcy, te zaś rozbite przez koalicję Zachodu, co umożliwi odbudowę państwa polskiego w jeszcze rozleglejszych aniżeli przed rokiem 1939 granicach. Tymczasem wróciliśmy na polityczną mapę kontynentu nie tylko bez suwerenności, ale i bez znacznej części terytorium. Zostało ono w sumie pomniejszone, co się państwom biorącym udział w zwycięskiej koalicji raczej nie zdarza.<br>Starano się wymazać z historycznej pamięci fakt, iż