żucia dla dziecka). Po kilku dniach rozliczam się z nim i gdy w rachunkach coś się nie *zgadza - np. brakuje 20 zł, bo zapomniałam je zapisać - jest awantura. Nie liczy się fakt, że w końcu sobie przypomniałam, na co to wydałam: mąż zabiera mi pieniądze, by po kilku<br>dniach znów oddać "do potrzymania". Mam wydzielone 50 zł miesięcznie na kosmetyki, rzadko mogę kupić sobie coś do ubrania. Najgorsze, że gdy się pokłócimy, mąż straszy np., że odwołuje wyjazd i ja, widząc rozpacz w oczach dziecka, muszę go błagać i prosić, by zmienił zdanie. Czy można jakoś sobie poradzić z takim szantażem